Kończy się lato i sezon wakacyjno – urlopowy, nadchodzi jesień, niewiele się dzieje, będzie więcej czasu – niestety to tylko pozory. Po prostu zmieniające się pory roku dyktują inne obowiązki.
Zacznę od grzybów. Od kilku lat pojawiają się koło połowy sierpnia w tych samych miejscach, właściwie koło domu. Muszą przyznać, że bardzo lubię chodzić na grzyby mając pewność, że zawsze coś znajdę i nie będzie to wymagało ode mnie wielogodzinnego „polowania”. Po maślaczki do jajecznicy na śniadanie wyskakuję w piżamie i gumiakach (lubią rosnąć pod drzewami w ogrodzie Gości).
Troszkę większe okazy – przeważają kozaki…cdn.
Poza grzybami jesień ma na naszej górce jeszcze inne oblicza i mam wrażenie, że co roku niezmiennie mnie zachwycają. Chyba podobnie jest z każdą porą roku – nauczyłam się dostrzegać i doceniać ich uroki, a zmienność, inny zakres obowiązków czy zwykłych czynności tworzą rytm mojego życia na wsi.
Łyk kawy i poranny spacer – rześkie, świeże powietrze, obfita rosa, wschodzące słońce, doskonały zestaw na rozbudzenie. Polecamy!
Chrzan do moich ukochanych ogórków kiszonych
Cierpko – słodkie jeżyny prosto z krzaczka
Nie brakuje oczywiście babiego lata.
Dziki chmiel, do niedawna nie miałam pojęcia, że istnieje taki krzew – pnącze bardzo ładnie wygląda i powoli zaczyna wspinać się do domku na drzewie.
Jesienią podczas porannych spacerów sprawdzam miejsca, w których mogą być grzyby – przeważnie tam na mnie czekają. Rzadziej niż kozaki, czy maślaki, ale pojawiają się również prawdziwki. Nie ma ich wiele, ale na wigilijną grzybową wystarcza.
Spacerek… dla niektórych śniadanie na trawie…
Jesienny klimat i przepyszna szarlotka sypana:)
Robi się chłodno… Jesienne przymrozki i wschodzące słońce dają taki oto efekt. Wystarczy tylko wstać wcześnie i wyjść na łąki – Nietulisko przykryte mgłą. Chwilę później, jak co dzień, zjadę z naszej górki i wioząc dzieci do szkoły miniemy ruiny walcowni, które o tej porze roku również prezentują się pięknie i zachęcają do spacerów – zapraszamy.
Zapraszamy!!!